W sobotni poranek, w wyścigowych nastrojach pojawiliśmy się na torze Poznań aby przebiec swoje rekordowe 5 kilometrów. Bardzo rzadko mamy okazję pobiec na atestowanej trasie tak krótki dystans, dlatego duch bojowy w TEAMIE był duży.
Trasa i pogoda prawie marzenie, nic tylko bić swoje życiówki. Organizator naszym zdaniem samą imprezę może poprawić znacząco małymi acz oczywistymi zmianami na plus. Jaki sens ma walka o życiówkę jak się startuje np. z 10 linii albo z końca stawki, jeśli liczony jest czas brutto de facto, skoro na starcie nie ma maty pomiarowej a jedynie na mecie? Woda malutka po biegu też by się przydała a tak odnieśliśmy wrażenie, że bieg to tylko dodatek na podniesienie marży dla organizatora przy okazji organizacji duathlonu, który startował w tym samym czasie. To tyle dziegciu, ponieważ reszta była super i bieg ma ze względu na to, gdzie się odbywa możliwość dużego rozwoju (na tor na pewno wrócimy). Start odbył się o godz. 09.00 a o 09.27 wszyscy w TEAMIE byli już po biegu. Korciło ciąć po tarkach na takim torze ale biegliśmy w duchu fairplay i fakcie, iż jeśli Kubica obecnie nie może ciąć tarek to my też nie. Na atestowanej trasie osiągnęliśmy świetne wyniki mogące uchodzić za oficjalne życiówki jeśli chodzi o dystans 5km. I tak, Adrian po raz kolejny rozbił bank uzyskując czas 17.03 dodatkowo wygrywając 3 miejsce OPEN z bezpośrednim konkurentem na mecie, o jeden krok. YES YES YES. Tomasz K. zaliczył oficjalną życióweczkę 18.50, średnia biegu 3.46 fiu fiu. Biegł jak to Koń, twardo trzymał stałe tempo, ostatecznie finusząc ostrym galopem. Tomasz Z. uzyskał życióweczkę 19.19, walcząc na finiszu z 3 kobietą na mecie, także wygrywając o krok. Następnie na metę wbiegli Kamil (rozgrzewający się) i Łukasz notując wartościowy wynik 22.22. Nasz securitas Jarek, który ostatnio zaczął biegać i dużo i szybko zaliczył bardzo udane 23.08, nie piszemy życiowe choć to możliwe. Magda budująca formę 23.49, Emilia wracająca po kontuzji 25.18. Na koniec nasz sobotni driver Hubert, super życióweczka 26.44. Hubert sobotni potencjał pokazał już przy odbiorze pakietów robiąc rozgrzewkową setkę (nie chodzi o napój) gdzie ludzie i my patrząc na niego cmokaliśmy mówiąc: gość ma potencjał tylko biegać.
Na osobny akapit zasługuje nasz walczak Piotr mierzący się z maratonem w niedzielę w Łodzi. To, że padnie życiówka wszyscy wiedzieliśmy. Piotr nie kalkulował zagrał o całą pulę i biegł na złamanie sub 3 - marzenie każdego maratończyka amatora. Bieg układał się po jego myśli do 30 km. Po 30 km na ostatnich 12 km zebrał cenne doświadczenie bardzo wielu maratończyków i ukończył bieg z uśmiechem na mecie i solidną życiówką 3.09.50. Jest to też najlepszy wynik maratoński obecnie w TEAMIE, poprawiony o niecałe 4 minuty. Brawo Piotr.