Lepszego wejścia w sezon biegowy Team nie mógł sobie wymarzyć. Włodarze ogłosili koniec Covid, tfu obostrzeń, więc półmaraton mógł odbyć się bez dodatkowych wymogów, do których się przyzwyczailiśmy, lecz były one męczące i dla sportowców i dla organizatorów. Wraca normalność, hip hip hura, oby na dłużej. Dobra, wracamy do biegania.
Zima to czas, o dziwo, wytężonej pracy każdego szanującego się biegacza nad poprawą sylwetki, swoich słabości a także spokojnego budowania kilometrażu aby wiosną móc zabłysnąć formą. I tak w znakomitej większości jako ambitni amatorzy zrobiliśmy. Po drodze zaliczyliśmy kilka startów kontrolnych na piątkach w GP Nowy Tomyśla a także Cichej dyszce. Cóż, wyniki wychodziły mieszane, raz na wozie raz pod wozem, lecz praca trwała i trwa. HM Poznań większość z Nas traktowała jako jeden ze startów podstawowych i jednocześnie sprawdzian formy przed nadchodzącymi za 3 tygodnie startami docelowymi na dystansach ultra i maratonu. Zatem jak to bywa, w sercach zawsze kotłują się wątpliwości ale też duże nadzieje, że to co się robi, nad czym pracuje, przynosi efekty pozwalające przesuwać swoje osobiste granice. Osiąganie celów, realizowanie marzeń, przesuwanie granic, to oprócz zdrowego trybu życia, dbania o siebie, sól amatorskiego sportu, w tym biegania, dzięki któremu realizujemy swoją pasję.
Wyjazd na bieg odbył się dwoma autami, pociągiem i wesołym autobusem hah. Sprawnie zameldowaliśmy się w Poznaniu kontemplując po drodze pogodę i strategie na bieg. Ponudziliśmy się trochę w hali MTP przed biegiem dbając o ciepło bo pogoda a raczej temperatura i lekki zimny wiatr nie dodawały otuchy.
Jednak gdy wyszliśmy na miejsce startu, łał, to trzeba przeżyć, 6 tysięcy ludzi w jednym miejscu i celu robi atmosferę i jest kilka stopni cieplej. Jedna uwaga o dziwo na hali nie śmierdziało bengajem, dziwne nie?
Punktualnie o 10.00 praktycznie bez rozgrzewki, bo w strefach startowych nie da się tego zrobić porządnie, wystartowaliśmy, każdy ambitnie.
Cóż można powiedzieć o samym biegu to tyle, że wisienka na torcie smakuje najlepiej, tak ten bieg nam smakował. Nie ma to jak znany nam dobrze Poznań, dobrze że normalność wróciła, chce się rzec. Większość z Nas pewnie, bez względu na poziom, tak samo odczuwała trudy biegu, do 15 kma masełko, 2, 3 kmy walki o utrzymanie tempa na tej ciągnącej się w nieskończoność prostej, trochę taktycznych rozgrywek w stylu niech rywale prowadzą pod wiatr, byle do AWFU i później walka o jak najlepszy wynik. Trochę stawiało wiadomo na ostatnim podbiegu ale głowa wiedziała, że to finisz, że to blisko, że to się dzieje, że sky is no limit. Na większości trasy Poznaniacy, kibice dodawali otuchy dopingiem trzeba przyznać serce rosło w takich momentach a nogi niosły.
Cóż rzec na koniec? Wysyp nowych mega życiówek w Teamie na każdym poziomie. Mamy lidera i liderkę, wiadomo to budujące dla Nas i inspirujące. Poniżej wyniki i mega brawa dla Wszystkich nas i naszych znajomych którzy też zrobili mega wyniki, życiówki oraz uczestniczyli w tym wspaniałym wydarzeniu sportowym.
Wyniki naszych zawodników:
1. Kamil Sieroń - 1:22:52 (PB)
2. Tomasz Końka - 1:23:35 (PB)
3. Rafał Grabski - 1:23:40
4. Iwona Maciąg - 1:24:19 (PB)
5. Tomasz Ziemek - 1:27:00 (PB)
6. Piotr Kurzyński - 1:27:17
7. Magdalena Maciąg - 1:34:00 (PB)
8. Janusz Lisek - 1:40:04 (PB)
9. Ewa Korbanek - 1:43:22 (PB)
10. Jarosław Dokowicz -1 :48:52
11. Magdalena Końka - 1:49:42
12. Emilia Królik - 1:49:43
13. Filip Wittholz - 1:49:57
14. Lidka Waberska - 1:58:28 (PB)
15. Hubert Maciejewski - 2:09:02 (PB)