Lubrzańska Dziesiątka o Puchar Złotego Nenufara

Dawno tutaj nie było żadnej relacji, ale wygląda na to, że pandemia jest już naprawdę w odwrocie i w końcu będzie można normalnie rywalizować w zawodach biegowych.

Na pierwszy "normalny" bieg w tym roku pojechaliśmy do Lubrzy, bo zmierzyć się z dystansem 10km. Start biegu o godz. 10:30. Normalnie o tej porze, pod koniec maja jest bardzo gorąco, ale w tym roku pogoda jest bardzo kapryśna i było naprawdę chłodno. Jak na mały, raczej kameralny bieg (wystartowało 113 zawodników), organizację trzeba ocenić bardzo dobrze, jak za starych, przed pandemicznych czasów. W biurze zawodów panował klimat jak na festynie. Jednak czym bliżej do startu, napięcie narastało, w końcu to pierwsze zawody od dłuższego czasu, nikt nie wiedział w jakiej tak naprawdę jest formie. W ramach rozgrzewki, udaliśmy się na dwu kilometrowy rekonesans trasy, żeby sprawdzić i ocenić na co się trzeba nastawić. Akurat te pierwsze dwa kilometry były na utwardzonej drodze i nie oddały w całości profilu trasy, o czym przekonaliśmy się później...  Na 10 minut do startu zaczęliśmy rozgrzewkę, parę skipów, kilka wymachów i przebieżki. Czas szybko leciał i trzeba było już powoli zacząć się ustawiać na linii startu. W końcu odliczanie, 3, 2, 1 i... poszły konie po betonie :D I dopóki nie zaczął się przełaj, biegło się łatwo i przyjemnie, ale od drugiego kilometra trasa się delikatnie mówiąc skomplikowała. Było trochę błotka, ostre zbiegi oraz mniejsze i większe podbiegi. Szczęśliwie nikt z nas, nawet Piotrek nie zaliczył tzw. "gleby". Na trasie były aż 3 punkty z wodą, co jest raczej rzadkością w biegach na dystansie 10km, ale myślę, że żaden zawodnik nie miał o to pretensji do organizatorów. Ogólnie jeśli chodzi o oznaczenie trasy, wolontariuszy czy zabezpieczenie trasy przez policję, wszystko było tak jak należy. Bardzo fajny był też finisz, bo składał się z prostego odcinka, o długości 400m, więc można było ostro depnąć :D

Pomimo, że poziom zawodów  był bardzo wysoki, udało się wywalczyć miejsca na podium - Iwona była pierwszą kobietą OPEN, a Ewa zajęła drugie miejsce w kategorii K40. Warto też nadmienić, że Tomasz otarł się o podium w M40.

Czasy jakie udało nam się osiągnąć, to kolejno:

1. Tomasz Końka - 39:13

2. Kamil Sieroń - 40:31

3. Tomasz Ziemek - 41:13

4. Iwona Maciąg - 41:15

5. Piotr Kurzyński - 41:16

6. Ewa Korbanek - 48:52

7. Magdalena Końka - 50:24

8. Jarosław Dokowicz - 50:29

9. Emilia Królik - 54:15