GRODZISKa SZYBKO DYCHA PO COVIDZIE

Z powodu pandemii Półmaraton Słowka nie mógł się odbyć także w tym roku. Na szczęście udało się zorganizować bieg na 10km, oczywiście nie mogło nas tam zabraknąć.

Kiedy w internecie pojawiła się informacja o tym, że Grodzisk organizuje bieg na 10km w połowie września, wszyscy się ucieszyli. Raz, że data wszystkim odpowiadała, bo nie kolidowała z innymi zawodami, a dwa to wiadomo, jak Grodzisk, to fajna atmosfera, dobra organizacja, wpaniały doping na trasie. Dlatego w połowie lipca postanowiłem, że potraktuję te zawody priorytetowo i nastawię się na łamanie życiówki. Jako że nie korzystam z pomocy żadnego trenera, a raczej sam staram się poszukiwać bodźców treningowych, które przyniosą wymierny efekt, postanowiłem ułożyć sobie plan treningowy na 9 tygodni. Nadałem mu bardzo ambitną nazwę "Plan na łamanie 38 minut". Nadmienię, że moja życiówka, robiona w 2019 roku to 38:30, więc chciałem zbić 30 sekund, co powinno być realne. Początkowa realizacja założeń treningowych szła bardzo dobrze, jednostki były trudne, ale czułem, że przynoszą efekt. Nie brakowało motywacji, pułap tlenowy szedł w górę. Po 4 tygodniach coś jednak zaczęło się psuć, wdarło się przeziębienie, przez które przez jeden tydzień w ogóle nie biegałem. Na domiar złego organizatorzy opublikowali trasę zawodów w Grodzisku i okazało się, że jest tam mnóstwo zakrętów. To sprawiło, że zwątpiłem czy uda się osiągnąć założony cel. Zacząłem kombinować z treningami, przekładać, mieszać. Robiłem bardzo mocną jednostkę, a następnie kilka treningów było biegami regeneracyjnymi, bo nogi były tak zabetonowane, że nie dało się nic szybszego z nich wycisnąć.

W końcu nadszedł dzień startu. Pogoda nie dopisywała, tzn. było bardzo słonecznie i duszno. Start biegu podzielony był na trzy fale - o 9:00, 9:30 i 10:00. My (na szczęście) startowaliśmy w pierwszej fali, jak jeszcze nie było aż tak ciepło.